Najwspanialsze momenty


„Nieść ogień olimpijski”


Nieść ogień olimpijski – marzenie każdego sportowca. Marzenie, które w większości przypadków nigdy się nie ziści; to jednak w grupie wybrańców są tacy, którym dane było przebiec wyznaczony fragment w sztafecie olimpijskiej z ruin świątyni Olimpii do miejsca rozgrywania największej imprezy sportowej na świecie – Igrzysk Olimpijskich.

Wydarzenie to jest bezprecedensowo największym tego typu przedsięwzięciem. Spośród przeszło dwudziestu olimpijskich dyscyplin znajduje się jedna, która od zarania dziejów zarówno łączy, jak i dzieli wiele pokoleń. Mianowicie piłka nożna.

Reprezentacja Polski na Igrzyskach Olimpijskich występowała dotychczas siedmiokrotnie i choć wiele osób pragnęłoby powtórki z jednej z tych imprez, to na pewno nie nastąpi to w roku 2012, kiedy to Igrzyska odbędą się w Londynie. Po raz pierwszy na olimpijskiej murawie Polacy mieli możliwość występu w 1924 roku w Paryżu. Wówczas prowadzeni przez kapitana zakładowego Adama Obrubańskiego Polacy zagrali zaledwie jedno spotkanie, ulegając mocnym Węgrom na Stade Bergere aż 0:5 (0:1). Ku ciekawości kibiców z Krakowa warto dodać, iż w kadrze znajdowali się między innymi Henryk Reyman (stadion Wisły Kraków nosi jego imię), a także Józef Kałuża (przy jego ulicy mieści się stadion Cracovii).

 

Węgry-Polska 5:0, 26.05.1924 r.

góra: S. Fryc, H. Reyman, J, Kałuża, W. Cyl, L. Sperling, W. Kuchar, M. Batsch, M. Wiśniewski; dół: M. Spolda, Z. Styczeń, S. Citkowski – zasoby archiwalne PZPN

 

Na kolejny start – tym razem pod wodzą wspomnianego Józefa Kałuży (choć rzeczywiście kadrę trenował Niemiec Kurt Otto) – Polacy na Igrzyska Olimpijskie udali się do Berlina. Na trzy lata przed wybuchem drugiej wojny światowej Polacy zajęli czwarte miejsce, odnosząc największy sukces w historii międzywojennej historii polskiej piłki. Trzon zespołu tworzyli wówczas tacy piłkarze jak: Gerard Wodarz, Władysław Szczepaniak, Fryderyk Scherfke, Teodor Peterek, czy też Michał Matys – późniejszy selekcjoner reprezentacji Polski.

 

Polska – Węgry 3:0, inauguracja Igrzysk Olimpijskich, Berlin 15.07.1936 r.

góra: H. Gad, E. Dytko, J. Kotlarczyk, J. Wasiewicz, T. Peterek, S. Albański, F. Scherfke, H. Martyna; dół: A. Gałecki, G. Wodarz, R. Piec – zdjęcia archiwalne PZPN

 

To właśnie pod jego wodzą Polacy, tym razem w 1952 roku w Helsinkach, zagrali po raz trzeci na Igrzyskach Olimpijskich. Tak jak w debiutanckim 1924 roku, tak i wtedy Polacy zagrali zaledwie jedno spotkanie, ulegając Duńczykom w Turku 0:2 (0:1).

 

Olimpijczycy z Helsinek, 12.07.1952 r.

góra: sędzia F. Fronczyk, W. Trampisz, Z. Jaskowski, T. Stefaniszyn, P. Sobek, J. Mamoń, H. Alszer, C. Suszczyk, E. Cebula, H. Banisz, K. Kaszuba, Z. Bieniek, J. Wiśniewski, red. J. Putrament, E. Szymkowiak, T. Glimas – zbiory archiwalne PZPN


Osiem lat później pod batutą Czesława Kruga, zaś z Francuzem Jeanem Prouffa’em na ławce trenerskiej, biało-czerwonym poszło nieco lepiej, choć i tak swoją przygodę zakończyli już na rozgrywkach grupowych. Z tego czasu najbardziej w pamięci polskim kibicom utkwiła wygrana 6:1 nad zespołem Tunezji, a także pięć bramek Ernesta Pola, którego to imię nosi dzisiaj stadion Górnika Zabrze. Poza byłym gwiazdorem Legii Warszawa i zabrzańskiego Górnika, o klasie zespołu stanowił Edward Szymkowiak (bramkarz Legii Warszawa i Polonii Bytom), a także Lucjan Brychczy – żywa legenda Legii Warszawa, autor 182 bramek dla stołecznego klubu.

Dwanaście lat minęło, kiedy po raz piąty Polacy zagrali na Igrzyskach Olimpijskich. Zanim jednak piłkarze Kazimierza Górskiego znaleźli się w gronie tych najlepszych, na swojej drodze musieli pokonać olimpijską reprezentację Grecji, zaś w kolejnych rundach eliminacyjnych wyeliminować reprezentacje Bułgarii i Hiszpanii. Najwięcej emocji było związanych wówczas ze spotkaniem z Bułgarami, kiedy to po błędach rumuńskiego sędziego Victora Padureanu Polacy ulegli w pierwszym meczu 1:3, zaś Włodzimierz Lubański opuszczał spotkanie z czerwoną kartką na koncie. Na nic zdały się jednak wybryki arbitra, bowiem w rewanżu Polska pokonała Bułgarię 3:0 i awansowała na Igrzyska Olimpijskie.

 

NRD – Polska 1:2, Norymberga 1.09.1972 r.

góra: Z. Anczok, J. Kraska, K. Deyna, A. Szymanowski, J. Gorgoń, M. Ostafiński, H. Kostka, dół: Z. Gut, W. Lubański, L. Ćmikiewicz, R. Gadocha – zasoby archiwalne PZPN


W pierwszej rundzie Igrzysk Polacy odnieśli komplet zwycięstw, pokonując Kolumbię 5:1, Ghanę 4:0 i NRD 2:1. W drugiej rundzie los zawodników Kazimierza Górskiego zestawił z Danią, ZSRR oraz Marokiem. Po remisie z Danią 1:1, Polacy stanęli naprzeciw Sbornej. Mecz ze Związkiem Radzieckim odbył się w cieniu tragedii, bowiem członkowie izraelskiej ekipy olimpijskiej zostali porwani przez palestyńskich terrorystów. Mecz doskonale rozpoczął się dla piłkarzy ZSRR i już w 21. minucie Ołeh Błochin – obecny selekcjoner reprezentacji Ukrainy – wyprowadził zespół na prowadzenie. Z prowadzenia podopieczni Aleskandra Ponomariowa nie cieszyli się jednak zbyt długo, bowiem w 69. minucie Kazimierz Deyna strzałem z rzutu karnego doprowadził do remisu. Kropkę „nad i” w osiemdziesiątej siódmej minucie postawił wprowadzony kwadrans wcześniej Zygfryd Szołtysik, który wykorzystując podanie Roberta Gadochy dał Polsce zwycięstwo. 8 września 1972 roku po wygranej 5:0 nad reprezentacją Maroka stało się faktem, że Orły Górskiego zagrają w finale Igrzysk Olimpijskich.

 


Złoty medal Igrzysk Olimpijskich dla Polski, Monachium 11.09.1972 r.

Z. Szołtysik, Z. Anczok, J. Kraska, H. Kostka, Z. Maszczyk, W. Lubański, J. Gorgoń – zasoby archiwalne PZPN

 

10 września 1972 roku na Olympiastadion w Monachium reprezentacja Polski zmierzyła się z drużyną Węgier. Po bramce Veli Varadiego w 42. minucie prowadzenie objęli Węgrzy. Nie trwało to jednak długo, bowiem już w 51. minucie meczu bramkę zdobył Kazimierz Deyna, wyrównując tym samym na 1:1. Jeden z najlepszych zawodników w historii Manchesteru City naprzeciw Istvana Gecziego znalazał się w finałowym starciu raz jeszcze i, wykorzystując dobre rozegranie piłki pomiędzy Ćmikiewiczem – Maszczykiem – Anczokiem – Lubańskim, dał Polsce złoty medal Igrzysk Olimpijskich. Kazimierz Deyna oprócz złotego medalu zdobył tytuł króla strzelców, w całym turnieju strzelając dziewięć bramek.

 

Reprezentacja Olimpijska na IO w Montrealu 1976, czerwiec '76

góra: J. Tomaszewski, R. Ogaza, H. Wieczorek, K. Deyna, G. Lato, A. Szymanowski, A. Szarmach, P. Mowlik, W. Żmuda, H. Kasperczak; dół: H. Loska, K.Górski, L. Ćmikiewicz, Z. Maszczyk, K. Kmiecik, J. Benigier, W. Rudy, H. Wawrowski, J. Gorgoń, A. Strejlau – zasoby archiwalne PZPN


Cztery lata później również pod wodzą Kazimierza Górskiego reprezentacja Polski doszła do finału Igrzysk Olimpijskich rozgrywanych w Montrealu. Po wygraniu turnieju eliminacyjnego z Włochami, Finlandią i Holandią, Polacy rozpoczęli przygotowania do Igrzysk. Choć w meczach towarzyskich na sześć spotkań biało-czerwoni przegrali pięć, to jednak narodowe poczucie było jasne: Polacy – brązowi medaliści Mistrzostw Świata jadą na Igrzyska Olimpijskie po medal. 18 lipca 1976 roku bezbramkowo zremisowanym meczem z Kubą reprezentacja Polski rozpoczęła udział w Igrzyskach. Następnie po zwycięstwach nad Iranem (3:2), KRL-D (5:0), a także Brazylią stało się faktem, że 31 lipca Polska w finale Igrzysk Olimpijskich zmierzy się z NRD. Mecz zakończył się zwycięstwem naszych zachodnich sąsiadów 3:1, zaś honorowe trafienie dla polskiego zespołu zaliczył Grzegorz Lato. Polacy zdobyli srebrny medal, zaś Andrzej Szarmach z sześcioma bramkami został królem strzelców.

Któż by się spodziewał, że osiągająca bardzo dobre wyniki reprezentacja Polski na Igrzyskach zagra dopiero po szesnastu latach. Pod wodzą Janusza Wójcika Polacy w Barcelonie w rozgrywkach grupowych trafili na Kuwejt (2:0), Włochy (3:1), a także Stany Zjednoczone (2:2). Po pewnym przejściu grupy biało-czerwoni mierzyli się z reprezentacją Kataru, którą ostatecznie pokonali 2:0. O miejscu w finale decydować miało starcie z Australią. Polacy wznieśli się wówczas na wyżyny swoich umiejętności, pokonując rywala aż 6:1 (2–1). Trzy bramki w tym spotkaniu strzelił Andrzej Juskowiak, dwa trafienia zaliczył Wojciech Kowalczyk, zaś szósty gol był autorstwa obrońcy reprezentacji Australii.

 

Srebrny medal z IO w Barcelonie z 1992 roku

 

W finale piłkarze Janusza Wójcika na stadionie Camp Nou mierzyli się z gospodarzami turnieju – Hiszpanami. Komplet publiczności na obiekcie FC Barcelony, wśród kibiców rodzina królewska, zaś na boisku mecz dwóch najlepszych młodzieżowych drużyn globu: Polski i Hiszpanii. Po 45 minutach gry powody do zadowolenia mogli mieć Polacy, bowiem w doliczonym czasie gry pierwszej połowy bramkę dającą prowadzenie strzelił Wojciech Kowalczyk. Na drugą połowę piłkarze Janusza Wójcika wyszli niesamowicie zmotywowani, jednak to gospodarze strzelali bramki. Najpierw w sześćdziesiątej piątej minucie do remisu doprowadził Abelardo Fernandez Antuna, zaś pięć minut później bramkę dającą prowadzenie Hiszpanom zdobył Francisco Miguel Narvarez Machon, znany jako Kiko. Kiedy wydawało się, że nikt już nie odbierze złota Hiszpanom polskim kibicom przypomniał o sobie Ryszard Staniek, który na kwadrans przed końcem doprowadził do remisu, tym samym uciszając blisko sto tysięcy kibiców zasiadających na stadionie w Barcelonie. Kiedy wydawało się, że o złocie zadecydują rzuty karne, w 90. minucie meczu drugą w meczu, ale przede wszystkim dającą złoto na Igrzyskach Olimpijskich bramkę zdobył Kiko, tym samym zabierając Polakom szansę na drugi w historii złoty medal. I choć Polacy przegrali, to żegnały ich gromkie brawa widzów zgromadzonych na Camp Nou w Barcelonie.

Był to ostatni start reprezentacji Polski na Igrzyskach Olimpijskich. Czy obecni młodzi zawodnicy są w stanie powtórzyć sukces swoich poprzedników? Miejmy nadzieję, że polski futbol tak jak przed laty rozkwitnie, zaś niegdyś wybitni piłkarze doczekają się swoich następców.